4/ „Wieczna Prawdo! Prawdziwa Miłości! Umiłowana Wieczności! Tyś Bogiem moim"

Do prawdy wchodzimy tylko poprzez miłość (Gont. Faust. Manich. 32,18).

Wszystko mówi nam o Bogu. Wszystko jest dla nas znakiem kierującym ku Bogu. Jednak nie możemy zbliżyć się do Boga w taki sposób, w jaki zbliżamy się do jakiegoś przedmiotu. Powinniśmy zbliżać się do Boga tak, jak zbliżamy się do ognia: powinniśmy pozwolić, aby ogień nas sparzył. Ażeby poznać Boga, trzeba się dla Niego narodzić. Nasza postawa wobec Boga winna być przede wszystkim postawą słuchania, dyspozycyjności. Postawą Marii w chwili Zwiastowania: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa!" (Łk 1,38). W rzeczywistości zbliżamy się do Boga przyjmując Go w swoim sercu, bowiem to nie my idziemy ku Bogu, lecz raczej Bóg przychodzi do nas. Przyjmujemy Boga przyzwalając, aby nas przemienił.

Zatem nikt nie jest przestrzennie daleko od Boga, ale brakiem podobieństwa. Co znaczy brakiem podobieństwa? Złym życiem, złymi obyczajami. (...) Zatem jeden i ten sam człowiek, ciałem znajduje się w jednym miejscu, i miłując Boga podchodzi do Boga, i umiłowawszy nieprawość, odchodzi od Boga. (...) Na tej drodze naszymi nogami są uczucia. Zależnie od tego, jakie uczucia ktoś żywi, jaką miłością się kieruje, odchodzi albo przychodzi do Boga. (...) Zatem brakiem podobieństwa odchodzimy od Boga, przez podobieństwo przybliżamy się do Niego. Pan nasz Jezus Chrystus zachęcając nas do noszenia tego obrazu, nakazuje nam miłować nawet naszych nieprzyjaciół, powołując się na przykład samego Boga (...). Kiedy wyraził się: „Bądźcie doskonali jak Ojciec", zaprasza nas do upodobnienia się (En. in ps. 94,2).

Bóg objawia się najpierw jako Byt w swej pełni, jako najbardziej całkowita i absolutna doskonałość; jest samą Wiecznością i Niezmiennością. Bóg jest zatem Bytem. Pismo powie nam, że Bóg jest "Tym, który jest" (por. Wj 3,14).

Już bowiem anioł, a przez tego anioła Pan, powiedział Mojżeszowi, który pytał Go o imię: „Ja jestem, który jestem". Oto, co powiesz synom Izraela: „Jestem posłał mnie do was". Jestem to imię tego, który nie może się zmienić. Rzeczywiście, wszystko to, co się zmienia, przestaje być tym, czym było i zaczyna być tym, czym nie było. Bycie prawdziwe, bycie czyste, bycie autentyczne może być udziałem tylko Tego, który się nie zmienia. Tym, kto posiada prawdziwy byt jest Ten, do którego powiedziano: „Ty zmieniasz je jak odzienie i ulegają zmianie, Ty zaś jesteś zawsze ten sam". Co może znaczyć: „Jestem, który jestem", jeśli nie: jestem wieczny? Cóż znaczy: „Jestem, który jestem", jeśli nie: nie mogę się zmienić? To imię jest Jego wiecznym imieniem (Ser. 7,7).

Również św. Augustyn często odczuwa Boga jako Wiecznego, Niezmiennego, jako tego, który istnieje ponad wszystkim. Wobec Boga opanowuje go cisza i adoracja. Bóg jest tak bardzo wielki, tak pełen piękna i dobra, że nie znajduje słów, aby to wyrazić. Wobec chwały Boga możemy jedynie paść na kolana w ciszy adoracji. Słowa nie są odpowiednie, aby mówić o Bogu.

Wszystko, co sobie wyobrażasz, nie jest Nim, wszystko, co pojmiesz za pomocą refleksji nie jest Nim; bowiem gdyby to był On, nie można by Go było pojąć za pomocą refleksji (Ser. 21,2).

Nie ma przeto odpowiedniości pomiędzy Bogiem, a naszym słowem. Brakuje nam słów, ażeby wypowiedzieć Boga. Jedyną godną Boga wypowiedzią jest cisza; nie cisza, która nie ma nic do powiedzenia, ale cisza tak bogata, że wszelkie słowo ją zubaża. Doświadczenie Boga nie daje nam samo z siebie środków do wyrażenia go. Światło Boże jest zbyt oślepiające dla naszego umysłu. Bóg staje się dla nas prawdziwie niepoznawalnym. Objawia nam się po to, by ukazać nam, że jest większy, bardziej tajemniczy, niż mogliśmy sądzić. Bóg objawia nam olbrzymi dystans, jaki istnieje pomiędzy Nim a nami. Jest On całkowicie Inny. Żadne słowo nie może Go wyrazić. Jest niewysłowiony.

Kiedy Mojżesz pojął, co do niego mówiono: „Jestem, który jestem, On postał mnie do was", pomyślał, że było to dla ludzi bardzo trudne do zrozumienia, spostrzegł, że było to bardzo dalekie od ludzkich umysłów. Gdyż ten, kto odpowiednio zrozumiał, co znaczy „być" i „być"prawdziwie, i kiedy został tak delikatnie muśnięty przez światło Bytu absolutnego, nawet w chwili krótkiej niczym błyskawica, ujrzał siebie tak bardzo poniżej, znacznie oddalonym i różnym od Niego, że stał się podobny do tego, kto wykrzykuje: „Ja przemawiam w ekstazie". Jego duch został faktycznie uniesiony i ujrzał rzeczy niebywałe, znacznie wyżej od siebie. A był to Byt prawdziwy. Wykrzykuje: „Przemawiałem w ekstazie". Co powiedział? „Zostałem odrzucony od widoku oczu Twoich". A zatem Mojżesz widział, ale właśnie tego, co widział, w ogóle nie był w stanie zrozumieć, nie tego, co widział, ale tego, co do niego mówiono; był jakby niezdolny tego pojąć; toteż rozpalony pragnieniem zobaczenia Tego, który jest, mówił do Boga, z którym rozmawiał: „Ukaż mi się takim, jakim jesteś". Mojżesz był przeto bardzo daleki od owej doskonałości boskiej istoty i wprowadzało go to w pewnego rodzaju rozpacz. Ponieważ jednak ujrzał swą bojaźń, Bóg przyszedł z pomocą jego rozpaczy mówiąc doń: „Ponieważ powiedziałem «Jestem, który jestem» oraz «Jestem posłał mnie do was», zrozumiałeś, że chodzi o Byt, utraciłeś jednak nadzieję, że Go pojmiesz" (Ser. 7,7).

Ten tekst pokazuje nam dobrze doświadczenie Boga u św. Augustyna. Jesteśmy zupełnie niezdolni pochwycić Boga, a mniej jeszcze wypowiedzieć Go. Św. Augustyn napotyka sporo trudności w przekazaniu nam swego doświadczenia Boga.

Mnie kazanie moje prawie nigdy się nie podoba. Lepszego bowiem pragnę i często słyszę je w sobie, zanim zacznę głośno rozwijać słowami. A jeśli nie podołam, smucę się, że język mój nie mógł dorównać sercu. Chcę bowiem, by wszystko, co sam rozumiem, i słuchacz mój rozumiał, a czuję, że nie tak mówię, bym tego dokonał. Przyczyna tkwi głównie w tym, że owo zrozumienie jakby nagłą błyskawicą przenika umysł, podczas gdy mowa jest powolna, długa i bardzo niepodobna, i gdy się ona rozwija, już tamto zrozumienie w tajemnych głębinach się skryło (De cat. rud. I, I, 2).

Jednakże Bóg nie jest po prostu wieczny, niezmienny. Bóg jest Miłością. Miłość jest imieniem własnym Boga. A miłość to dawanie, ofiarowywanie siebie. A Bóg, ponieważ jest Miłością, pragnie być z nami. Bóg nie jest kimś odległym. Jest nam bardzo bliski.

A Ty byłeś bardziej wewnątrz mnie niż to, co we mnie było najbardziej osobiste, a zarazem wyżej nade mną, niż mogłem myślą sięgnąć kiedykolwiek (Conf. III, 6,2).

Bóg szuka nas, chce być z nami. Możemy prześledzić całe Pismo i odnajdziemy tam tylko owo pragnienie Boga bycia z nami. Bóg nie jest kimś bez twarzy; ma serce, które bije jak nasze serce. Jednak Bóg nigdy się nie narzuca. Zachowuje całkowity szacunek wobec każdego z nas. Bóg zawsze szanuje naszą wolność. To On ją stworzył, nie po to, by ją omijać lub gwałcić. Bóg nie mówi nigdy „chcę". On sugeruje, zaprasza. Bóg się nie narzuca. Oto dyskrecja Boga. Ukazuje się nie w sile huraganu ani w trzęsieniu ziemi, ale w łagodnym powiewie (l Krl 19,11-13). Bóg jest miłością, a ponieważ jest miłością, jego szacunek dla nas jest absolutny. Kochać kogoś, to żyć w taki sposób, by uznawać go takim, jakim jest, nie zaś takim, jakim byśmy chcieli, żeby był. Miłość czyni drugiego zawsze właśnie bardziej odmiennym, bardziej nim samym. Dla św. Augustyna Bóg jest tylko miłością.

Takie było zatem Jego imię wieczności, w dodatku Bóg zechciał przyjąć imię miłosierdzia: „Ja jestem Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba". Gdyby pierwsze imię chciało być jedynie tym, czym jest samo w sobie, wówczas czym bylibyśmy my?... Podnieś twą nadzieję: „Jestem Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba". Jestem, który jestem, jestem bytem samym, jestem z samym bytem, ale nie takim wcale jestem, jakim chcę być obecny dla ludzi. Mamy przeto możliwość poszukiwania Pana i pójścia śladem Tego, który jest. Jest On zresztą niedaleko od każdego z nas, ponieważ to w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Skierujmy zatem niewysłowione uwielbienia ku Jego Bytowi, a naszą miłość ku Jego miłosierdziu (Ser. 7,7).

W odłączeniu od miłości, Bóg staje się niezrozumiały. Miłość jest zatem naszą drogą dostępu do Boga. Boga możemy poznać jedynie dzięki miłości. Św. Augustyn wciąż nam to powtarza.

Dla św. Augustyna miłość będzie kluczem, który pozwala nam wejść w najgłębsze życie Boga, we wszystkie jego tajemnice. Tajemnice Boga, tajemnica Trójcy, Wcielenia, Objawienia i jakże wiele innych stają się niezrozumiałe poza miłością. Oto dlaczego miłość jest miejscem, w którym powinniśmy szukać Boga. Co więcej, poznać miłość to poznać Boga. Ten, kto nie wie, co znaczy kochać, słuchać, przyjmować, nigdy nie spotka Pana. Jesteśmy tak blisko Boga, jak osoby, które cierpią, które nas potrzebują. Miłość, dzielenie się, umożliwiają nam zatem poznanie Boga. Bóg przychodzi do nas wtedy, gdy idziemy ku innym. „(...) każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje nie zna Boga (...)".

Posłuchajmy przeto św. Augustyna:

Jeśli mi powiesz: Ukaż mi tego, kogo mam miłować, to cóż ci odpowiem, jeśli nie to, co sam Jan mówi:: „Boga nikt nigdy nie widział". Abyś zaś nie sądził, iż jesteś całkowicie od widzenia Boga wykluczony: „Bóg (mówi Jan) jest miłością, a kto trwa w miłości, w Bogu trwa, a Bóg w nim". A więc miłuj bliźniego (...) tam ujrzysz Boga, o ile zdołasz (In Joh. ev. 17,8).

Modlitwa

Wieczna Prawdo! Prawdziwa miłości! Umiłowana Wieczności! Tyś Bogiem moim, do Ciebie wzdycham dniem i nocą. Gdy po raz pierwszy Cię poznałem, Tyś mnie do siebie przygarnął, żebym zobaczył, iż powinienem coś ujrzeć, a także — iż nie jestem jeszcze zdolny do ujrzenia tego. Schłostałeś słabość mego wzroku, przemożnym uderzywszy we mnie blaskiem, aż zadrżałem z miłości i zgrozy. Zrozumiałem, że jestem daleko od Ciebie — w krainie, gdzie wszystko jest inaczej. I zdało mi się, że słyszę Twój głos z wyżyny: „Jam pokarm dorosłych, dorośnij, a będziesz mnie spożywał — i nie wchłoniesz mnie w siebie, jak się wchłania cielesny pokarm, lecz ty się we mnie przemienisz (Conf. VII, 10,16).

W: J. Garcia OSA, Święty Augustyn albo głos serca, Wydawnictwo "M", Kraków 1998.