1/ Środowisko

Rodzina Augustyna nie należała do zamożnych. Ojciec, Patrycjusz, urzędnik rzymski średniej rangi, był poganinem i dopiero na łożu śmierci przyjął chrzest. Syna postrzegał jako predestynowanego do podniesienia prestiżu rodziny. Nie doczekał się jednak spełnienia marzeń i nigdy nie zobaczył go w roli nauczyciela retoryki w szkole kartagińskiej. Zmarł przedwcześnie. Augustyn o ojcu nie wyrażał się z największym uznaniem. Wspomina tylko, że Patrycjusz nie myślał wcale o Bogu, a o nim, swoim synu, myślał niemądrze. Nie skrywał żalu, że ojciec, miast zatroszczyć się o życie religijne syna, interesował się wyłącznie jego postępami w sztuce oratorskiej.

Matka, Monika, pochodziła z owianego tajemnicą ludu Berberów. Jej imię nawiązywało do libijskiego bóstwa „Mon". Była katoliczką i, kierując się poczuciem odpowiedzialności za przekazywanie wiary, zgłosiła syna do katechumenatu. Stąd Augustyn od najwcześniejszych lat życia miał kontakt z religią katolicką, chociaż sercem był daleko od Kościoła, a umysłem błądził po manowcach herezji. Gdy jako dziecko ciężko zachorował, Monika nosiła się z zamiarem ochrzczenia go. Tak się jednak nie stało. Chłopiec wyzdrowiał, a matka odłożyła decyzję o chrzcie na późniejszy czas. Będąc już dorosłym, Augustyn miał o to do niej żal. Uważał, że chrzest w wieku dziecięcym ocaliłby jego umysł przed zgubnym wpływem bezbożnego życia i zaoszczędził czasu w poszukiwaniu Prawdy. Chociaż Monika pragnęła, aby syn był wierzącym chrześcijaninem, to nie broniła mu zabaw z niewierzącymi przyjaciółmi. Potrafiła wytworzyć w domu atmosferę wolności, którą nastoletni Augustyn skrzętnie wykorzystywał, a nawet jej nadużywał.

Była prostą kobietą, widzącą świat w czarno-białych barwach, ale nie była prostaczką. Jej religijność została w znacznej mierze ukształtowana przez ludową obrzędowość. W przeciwieństwie do męża nie miała wygórowanych ambicji; nigdy nie pragnęła, aby jej syn został mnichem czy biskupem. Jedynym jej pragnieniem było, aby był dobrze wykształconym człowiekiem, katolikiem, z poukładanym życiem, dobrze płatną pracą, dzięki której mógłby utrzymać rodzinę. Dlatego modliła się wytrwale o nawrócenie syna. Kiedy Augustyn został manichejczykiem, Monika, pełna troski, zalana łzami, błagała jakiegoś biskupa o interwencję i sprowadzenie syna na drogę życia chrześcijańskiego. Na pociechę usłyszała surowy głos: „Odejdź. Syn takich łez nie może zginąć". Słowo biskupa okazało się prorocze, ale o wiele bardziej należy wychwalać pokorę i zaufanie matki, która ten głos odczytała jako głos nadziei.

Pierwsze lata swojej edukacji Augustyn wspomina jako pasmo bolesnych doświadczeń. Metody pedagogiczne, opierające się na absolutnym posłuchu ucznia wobec nauczyciela, pamięciowym odtwarzaniu passusów Wergiliusza lub Cycerona, budziły jego niechęć do nauki. Nie lubił greki, co zaowocowało jej znajomością jedynie na poziomie elementarnym (2). Początkowo dręczy-
ły go nawet lekcje czytania, pisania czy liczenia, a nauczyciele usiłowali przemóc lenistwo chłopca przy pomocy rózgi. Pomimo fatalnych praktyk pedagogicznych Augustyn potrafił wzbudzić w sobie zainteresowanie literaturą - szczególnie łacińską. Wzruszał się błąkaniem po świecie Eneasza, jakby przeczuwając, że on sam będzie długo błąkał się po bezdrożach herezji. Płakał na śmiercią Dydony, „zgasłą, gdy śmierci dosięgła sztyletem", jakby przygotowując się na przyjmowanie wiadomości o wczesnej śmierci wszystkich swoich bliskich.

Po edukacji w Tagaście zaczął się okres poważnej nauki uniwersyteckiej w Madaurze. Trwał on niespełna trzy lata. Rodzinne miasto Lucjusza Apulejusza, ekscentrycznego filozofa i pisarza II wieku, było zamieszkane głównie przez pogan. Od nich Augustyn uczył się, literatury i sztuki oratorskiej - retoryki. Nauka trwała zaledwie dwa lata. Wskutek trudności materialnych ojca szesnastoletni młodzieniec zmuszony był przerwać naukę i powrócić na rok do rodzinnego domu.

To był rok, który Augustyn opisał jako czas, gdy rozkrzewiły się w nim chwasty, „a nie było ręki, która by je pełła". Podczas wizyty w publicznej łaźni Patrycjusz zauważył u syna pierwsze oznaki męskości. Natychmiast opowiedział o tym żonie, dzieląc się nadzieją rychłego oglądania wnuków. Młodym Augustynem zaczęty targać namiętności zmysłowe. Młodzieńcza próżność popychała go nie tylko do grzechu, ale i do chwalenia się przed kolegami sukcesami erotycznymi, których nigdy nie było. Wraz z rówieśnikami, dla zabawy ograbił gruszowy ogród sąsiada, rzucając owoce na pożarcie świniom. Wiele lat później wykorzysta te doświadczenia, aby uzasadnić zgubny wpływ, jaki szeroko rozumiana pożądliwość wywiera na ludzką wolę.

Augustyn posiadał niezwykłą zdolność zjednywania sobie przyjaciół. Należał do gatunku ludzi, którzy nie potrafią żyć w samotności, a jeśli już znajdą się w takiej sytuacji, będą usychać, jak gałąź odrąbana od korzenia drzewa. Na studiach w Kartaginie poznał bogatego i utalentowanego Nebrydiusza. Wspólnie zeszli na manowce herezji. Przyszły biskup Hippony zaprzyjaźnił się także z jednym ze swoich pierwszych uczniów, Alipiuszem. On również wstąpił do sekty manichejczyków. W 383 roku cała trójka wyruszyła na podbój Italii, w poszukiwaniu zaszczytów, sławy i pieniędzy. „Byliśmy trojgiem głodnych ust, rozchylonych łaknieniem i oczekujących pomocy od Ciebie, z nadzieją, że dasz nam pokarm w czasie stosownym" - napisze później autor Wyznań (3). Do Afryki powrócili jako chrześcijanie. Alipiusz został biskupem i najbliższym współpracownikiem Augustyna w reformie Kościoła Afrykańskiego, Okazywał też Augustynowi niezastąpione wsparcie w kontrowersji pelagiańskiej. Nebrydiusz umarł, zanim Augustyn został kapłanem.

Niezwykle trwały ślad w umyśle Augustyna pozostawił młodzieniec, którego autor Wyznań, z sobie tylko wiadomych przyczyn, nie wymienił z imienia. Augustyn odciągnął przyjaciela od Kościoła i zwrócił ku manicheizmowi, co przyprawiło Moniką o kolejne łzy. Młodzieniec ten ciężko zachorował i został ochrzczony w stanie braku świadomości. Gdy powrócił do zmysłów, Augustyn ze zdumieniem odkrył, że przyjęty sakrament zmienił go nie do poznania. Przestał on drwić z chrześcijaństwa, twierdząc, że otrzymał dar wiary. Napomniał surowo Augustyna, gdy ten cynicznie wyśmiewał całe zdarzenie. Zbity z tropu i żądny wyjaśnień, młody nauczyciel retoryki postanowił odłożyć tę rozmowę, do czasu pełnego powrotu do zdrowia przyjaciela. Jednak po gwałtownym nawrocie choroby młodzieniec zmarł. Augustynowi nigdy nie było dane poznać sekretu wiary przyjaciela.

Trauma pustki po utracie kogoś, przed kim z łatwością otwiera się, swoją niespokojną duszę, potęgowała się z dnia na dzień w umyśle Augustyna. „Ból zamroczył jego serce" tak bardzo, że miasto, rodzina, przyjaciele, kobieta, z którą już wtedy żył, syn, którego miał, wszystko stało się dla niego synonimem nieszczęścia. Swój stan ducha określi poetycko: Factus eram ipse mihi magna quaestio. „Stałem się dla samego siebie wielkim pytaniem"(4).


2/ Niestety liczni biografowie powtarzają obiegowe opinie, utrwalone przez P. Browna, jakoby Augustyn w ogóle nie znal greki. Por. P. Brown, Augustyn z Hippony, Warszawa 1993, 29.

3/ Wyznania 6, 10; cytaty z Wyznań pochodzą w większości z tłumaczneia Z. Kubiaka, Warszawa 1987, wyd. 3.

4/ Wyznania 4, 4.

W: Wiesław Dawidowski OSA, Św. Augustyn, Wydawnictwo WAM, Kraków 2006.