3/ Bardzo późno umiłowałem Cię, o piękności tak dawna i tak nowa

Moim pytaniem było samo wpatrzenie się w te rzeczy, a ich odpowiedzią -  ich piękność (Conf. X, 6,9).

W dzisiejszych czasach brakuje nam zmysłu kontemplacji. Jesteśmy tak bardzo pochłonięci pracą, pogonią za sukcesem, że patrzymy na osoby i rzeczy tylko w świetle użyteczności i skuteczności. Nasze spojrzenie jest zmrożone, pozbawione radości, pod takim spojrzeniem ani osoby, ani rzeczy nie stanowią już dla nas tajemnicy. Wszystko staje się narzędziem, wszystko sprowadzone jest do stanu bezwładnego przedmiotu, wystawionego na nasz użytek, przeznaczonego do przekształcenia, spożytkowania. Utraciliśmy poczucie tajemnicy. Przechodzimy jedni obok drugich nie patrząc na siebie, każdy zaprzątnięty jest aktualnymi interesami. Oczy naszego serca są naprawdę chore. Brakuje nam poczucia bezinteresowności. Powinniśmy przeto umieć odnaleźć poczucie zachwytu. Patrzeć na wszystko oczami nowymi, czystymi, oczami Boga; trzeba, byśmy potrafili patrzeć na wszystko Bożym spojrzeniem. A św. Augustyn przychodzi nam z pomocą; odkrywa Boga we wszystkim, co nas otacza: w rzeczach, osobach, wydarzeniach. Dla niego wszystko, cały świat, wykrzykuje Bożą obecność.

Zresztą i niebo, i ziemia, i wszystko, co one zawierają, ze wszystkich stron wołają do mnie, abym Cię miłował. To orędzie stale rozbrzmiewa, zwrócone do wszystkich ludzi; nie mają więc żadnej wymówki (Conf. X, 6,8).

Wszystko mówi nam o Bogu. Wszystko jest znakiem, słowem Boga. Rzeczywiście, Bóg stworzył wszystko. Ale stworzyć nie oznacza uczynić coś raz na zawsze. Stworzenie jest bezustannym działaniem Boga. Bóg stworzył nas, ale nie oddala się od nas; pozostaje dla nas obecny; wspiera nas i podtrzymuje swą ręką.

(...) o ileż słuszniej stwórcą natur nazwać powinniśmy tylko samego Boga, który nie czyni niczego z materii innej niźli przez siebie uczynionej i nie ma robotników innych niż tych, których sam stworzył. I gdyby odebrał On rzeczom swoją — aby tak rzec — kształtującą moc, przestałyby one istnieć, tak jak nie istniały, nim powstały (De civ. Dei, XII, 26).

Oto dlaczego św. Augustyn modli się:

Nie byłoby mnie, Boże mój, zupełnie by mnie nie było, gdyby Ciebie we mnie nie było! A może raczej nie byłoby mnie, gdybym nie istniał w Tobie, z którego wszystko, w którym wszystko? (Conf. I, 2,2).

O Boże, nic nie istnieje ponad Tobą i nic poza Tobą i nic bez Ciebie. Tobie, Boże, podlega wszystko, w Tobie jest wszystko, z Tobą jest wszystko. (...) wysłuchaj mnie, Boże mój (...) (Sol. 1,1,4).

Wszystko samo przez się mówi nam o związku z Bogiem. Rzeczy nigdy nie zatrzymują nas na sobie; kiedy umiemy ich słuchać, odsyłają nas do Boga. Są one tylko znakami Boga, a znak, dobry znak, nigdy nie zatrzymuje uwagi na sobie. Odsyła zawsze do tego, co oznacza. Zawsze ilekroć zbliżamy się do znaków, słyszymy jak mówią do nas: zmierzajcie ku Bogu, nie zatrzymujcie się na nas.

Zapytałem ziemię; odpowiedziała: „Nie jestem". A wszystko, co się na niej znajduje, tak samo mi odrzekło. Pytałem morze i przepaście, i pełzające w nich żywe istoty. Odpowiedziały: „Nie jesteśmy twoim Bogiem. Szukaj ponad nami". (...) Zwróciłem się tedy do wszystkich razem rzeczy tłoczących się u wrót moich zmysłów: „Powiedziałyście mi o moim Bogu, że wy Nim nie jesteście. Powiedzcie mi coś o nim samym". Wielkim głosem zawołały: „On sam nas stworzył". Moim pytaniem było samo wpatrzenie się w te rzeczy, a ich odpowiedzią — ich piękność (Conf. X, 6,9).

Bóg mówi do nas także poprzez wydarzenia naszego życia. Bóg kieruje i rządzi wszystkim, wszystko staje się Bożym wezwaniem, napomnieniem. Bóg wzywa nas, abyśmy przyszli do Niego, gdyż tylko w Nim znajdziemy prawdziwy spoczynek, szczęście.

Mylą się ci, którzy sadzą, że Bóg rządzi tą czy inną rzeczą dla własnego interesu. Bóg nie zarządza niczego ze względu na swój własny interes, ale na interes tego, komu rozkazuje. I właśnie dlatego jest prawdziwym Panem; On nie potrzebuje swego sługi, natomiast to sługa Go potrzebuje (Ep. 138, 1,6).

Bóg włada i kieruje wszystkim dla naszego dobra. Rzeczy i wydarzenia mówią nam o Bogu. Dlatego trzeba nam wznieść nasze spojrzenie ku Bogu, mieć głęboką wizję tego, co nas otacza: wszystko jest oknem otwartym na Boga. Św. Augustyn postrzega całe stworzenie jako ogromną księgę napisaną przez Boga, by opowiadała nam o Jego miłości.

O tym rozmawiasz z nami, najmędrszy nasz Boże, w tej Księdze Twej, która jest stworzonym przez Ciebie firmamentem, abyśmy pojęli te sprawy w cudownej kontemplacji, chociaż jeszcze poddani jesteśmy znakom, porom, dniom i latom (Conf. XIII, 18,23).

Wszelkie wrażliwe doświadczenie jest wezwaniem, które Bóg do nas kieruje, abyśmy powrócili do Niego. Problem, jaki przed nami staje, to umieć odczytać, rozeznać Boży sens wszelkich wydarzeń. Zaś najbardziej podstawowym warunkiem, by przeżyć doświadczenie Boga w kontemplacji świata, jest cisza, ale cisza, która otwiera nas na wydarzenia życia. Cisza wypełniona słuchaniem i uwagą: „Moim pytaniem było samo wpatrzenie się w te rzeczy" (Conf. X, 6,9).

Naprawdę godny uwagi jest nacisk, z jakim Ewangelia zaprasza nas do czuwania, do bycia czujnymi, św. Marek czyni z czuwania swego rodzaju testament Jezusa. Czuwanie to nade wszystko postawa tego, kto czuwa, kto jest czujny. Stróż czuwa właśnie wtedy, gdy inni wypoczywają. Większość czasu spędza pośród nocy i w ciszy. Czuwanie jest szczególnym sposobem patrzenia i słuchania. Jest rozeznawaniem, wśród pozornego spokoju nocy, hałasów i trzasków, które świadczą o czyjejś obecności. Być czujnym to zatem umieć odczytać znaki jakiejś obecności. Uwaga nakierowuje nasze spojrzenie i pozwala nam odkryć to, co kryje się za delikatnymi znakami. Za niewinnością najprostszych ludzkich relacji, jak i za najbardziej codziennymi wydarzeniami naszego życia kryje się ślad Boga i tylko ten, kto posuwa się dalej niż to, co bezpośrednio dane, będzie mógł go odkryć. Być czujnym to umieć rozeznać w ciemnościach życia ślady Bożego światła.

Czuwanie wymaga jednak zawsze pewnej wewnętrznej dyspozycyjności: ciszy i skupienia. W uwadze z samej natury zawarta jest pewna asceza oczu i uszu, oczyszczająca nas z hałasu, który nie pozwala nam słuchać, i z wyobrażeń, które nie pozwalają nam widzieć. Być uważnym to nauczyć się słuchać, a słuchać to otworzyć się na kogoś innego niż my sami; jest to postawa ucznia, który pozwala, aby inny go nauczał. Słuchać to umieć przyjmować.

Bóg nieustannie do nas przychodzi, jednak nigdy się nie narzuca. Daje się temu, kto Go szuka, kto jest uważny na Jego obecność. Problem, jaki występuje przy spotkaniu z Bogiem nie pojawia się nigdy po strome Boga. On bez przerwy puka do naszych drzwi. Wszystko mówi nam o Bogu. Wszystko zaprasza nas, byśmy Go kochali, byśmy do Niego powrócili. Problem naszego spotkania z Bogiem pojawia się na poziomie naszej zdolności oczekiwania Go, bycia uważnym na Jego obecność. Bóg daje się nam, jednak na miarę naszej zdolności uwagi.

Zatem przyjąć Słowo Boże w tej rzeczywistości, która nas otacza, to najpierw zachwycić się jej pięknością. Św. Augustyn stawia sobie pytanie:

Czyż kochamy cokolwiek innego oprócz piękności? A co jest piękne? I co to właściwie jest piękność? Co nas pociąga i przywiązuje do rzeczy, które kochamy? (Conf. IV, 13,20).

W zachwyceniu wspaniałość jakiejś rzeczy lub zachowania ogarnia nas, opanowuje. Wobec takiego przejawu Bożej obecności czujemy się przeniknięci rozbłyskiem Jego światła, Jego wielkości. Wobec blasku Boga możemy jedynie zawołać:

Jakże wielki jesteś, Panie. Jakże godzien, by Cię sławić. Wspaniała Twoja moc. Mądrości Twojej nikt nie zmierzy (Conf. I, 1,1).

A jednocześnie uznajemy, że pozostajemy z dala od Boga: Jego chwała oślepia nas i jednocześnie objawia nam nasze ograniczenia, naszą biedę.

Pragnie Cię sławić człowiek, cząsteczka tego, co stworzyłeś. On dźwiga swą śmiertelną dolę, świadectwo grzechu, znak wyraźny, że pysznym się sprzeciwiasz, Boże (Conf. I, 1,1). Schłostałeś słabość mego wzroku, przemożnym uderzywszy we mnie blaskiem, aż zadrżałem z miłości i zgrozy. Zrozumiałem, że jestem daleko od Ciebie — w krainie, gdzie wszystko jest inaczej (Conf. VII, 10,16).

Mojżesz podczas Objawienia Boga w płonącym krzaku „zasłonił twarz, bał się bowiem zwrócić oczy na Boga" (Wj 3,6). Piotr, świadek cudownego połowu, powie do Jezusa: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny" (Łk 5,8). Chwała Boga pozwala nam odkryć nieczystość naszego serca. Prorok Izajasz, stanąwszy wobec chwały Boga, powie: „Biada mi, jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach (...), a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów!" (Iz 6,5).

Ostatecznym następstwem owego doświadczenia chwały i majestatu Boga nie jest jednak strach lub bojaźń, czy wynikające stąd oddalenie się od Boga. Bóg czyni się obecny jako godny podziwu, czy więcej — godny uwielbienia. Czujemy się Nim zafascynowani, zafascynowani Jego Pięknością i Dobrocią. Czujemy się przez Niego przyciągani: „Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś" (Jr 20,7). Zaś św. Augustyn powie nam:

Schłostałeś słabość mego wzroku, przemożnym uderzywszy we mnie blaskiem, aż zadrżałem z miłości i zgrozy (Conf. VII, 10,16). Czym jest to osobliwe światło, które chwilami mi rozbłyska i serce mi przeszywa, nie raniąc go? Drżę wtedy z lęku, a zarazem płonę tęsknotą. Drżę z lęku, bo jestem tak odmienny od niego. Lecz w tej mierze, w jakiej jestem do niego podobny, jego ogniem płonę (Conf. XI, 9,11).

I oto sami przemieniamy się w pieśń pochwalną. Nie możemy zachować dla nas tego, co odczuwamy w głębi naszego serca, dlatego stajemy się pieśnią chwały. Chwalić, adorować to uznać, że Bóg jest Bogiem, to pozwolić, aby Bóg mówił w nas.

Widzisz, co On czyni; kochaj Autora tych cudów! Przywiąż się do tego, co najważniejsze! Kochaj Stwórcę! Czyż nie uczynił ciebie na swój obraz, ciebie, którego szczęściem jest kochać Go! (Ser. 68,5).

Modlitwa

Niech ma dusza, sławiąc Cię, okaże tym swoją miłość. Niech sławi Ciebie, dając świadectwo o czynach Twego miłosierdzia. Ani na chwilę nie przestaje Cię wielbić całe Twoje stworzenie. Człowiek otwiera usta do modlitwy i jego duch głosi Twoją chwałę. Także zwierzęta i rzeczy nieożywione sławią Cię ustami tych, którzy się im przypatrują. Nasze dusze bowiem, gdy omdlewają w znużeniu, wspierają się na rzeczach, które stworzyłeś, aby podźwignąć się ku Tobie, który tak cudownie je stworzyłeś — a tam, u Ciebie, jest prawdziwe odetchnienie i prawdziwa moc (Conf. V, 1,1).

W: J. Garcia OSA, Święty Augustyn albo głos serca, Wydawnictwo "M", Kraków 1998.