5/ „Widząc miłość, widzisz Trójcę"

Lecz kiedy doszliśmy do miłości, o której Pismo Święte mówi, że to Bóg (l J 4,16), wówczas tajemnica rozjaśniła się nieco, gdyśmy dostrzegli triadę kochającego, przedmiotu jego umiłowania i samej miłości. Ta niewymowna światłość olśniewała nasz wzrok, a słabość naszego umysłu nie mogła tego dosięgnąć (De Trinit. XV, VI,10).

Misterium Trójcy Świętej jest najważniejszą tajemnicą wiary chrześcijańskiej. Wszystkie inne tajemnice — Wcielenia, Objawienia, Eucharystii czy jakakolwiek inna — są jedynie wyjaśnieniami tajemnicy Trójcy. Św. Augustyn dobrze rozumiał miejsce, jakie owa tajemnica Boga winna zajmować w naszym życiu. Czyni z niej centrum i fundament swej medytacji i swej refleksji teologicznej. Poświęca jej bardzo osobistą książkę: O Trójcy Świętej. Misterium Trójcy karmi jego życie duchowe, dlatego św. Augustyn chciałby, aby karmiło i nasze.

Misterium Trójcy jest najpierw tajemnicą Boga, a zatem nasza postawa wobec niej powinna być postawą adoracji. Powinniśmy zbliżać się do niej jak Mojżesz do płonącego krzaku: niejako „zdejmując buty" z naszego serca. „Nie zbliżaj się tu! Zdejmij sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz jest ziemią świętą" (Wj 3,5). Aby zbliżyć się do Bożej tajemnicy trzeba nam zatem oczyścić nasze serca, bowiem czyste serca mogą zobaczyć Boga.

Bóg jest niewidzialny; należy Go szukać nie okiem, lecz sercem. I jak chcąc spojrzeć na słońce musimy oczyścić cielesne oko, by zobaczyć światło, tak musimy oczyścić i oko serca, jeżeli chcemy widzieć Boga. Posłuchaj Ewangelii: „Błogosławieni czystego serca, albowiem Oni Boga oglądać będą". (...) w duchu widzi wszystko ten, kto miłuje. Przebywaj w miłości, a ona będzie przebywać w tobie; pozostań w niej, a ona pozostanie w tobie! (In Joh. ep. 7,10).

Aby kontemplować tajemnicę Trójcy Świętej potrzeba nam nawrócenia naszego serca. Egoizm, a wszelki grzech jest grzechem egoizmu, nie pozwala nam poznawać osób takimi, jakimi są. Sprawia, że na wszystko patrzymy w świetle naszych gustów, naszych własnych interesów. Zatem ten, kto widzi wszystko w świetle egoizmu, w świetle grzechu, w rzeczywistości nie dostrzega nikogo, patrzy po prostu na samego siebie; nie słucha nikogo, słyszy samego siebie.

Poważnym błędem jest sądzić, iż można poznać prawdę, jeśli żyje się w nieładzie. (...) Człowiek, który żyje w taki sposób nie może kontemplować czystej prawdy, całkowitej i nieporuszonej, przywiązać się do niej i utwierdzić w niej na wieczność. Musimy przeto, przed oczyszczeniem naszego umysłu, uwierzyć w to, czego nie możemy zrozumieć; albowiem słusznie powiedział prorok: „Jeśli nie uwierzycie, nie zrozumiecie" (De agone christ. 13,14).

Dlatego nasza postawa wobec misterium Trójcy powinna się cechować oczyszczeniem naszej miłości, ponieważ tylko miłość pozwala nam poznać Boga. Nasze poznanie Boga dokonuje się na miarę naszej miłości.

Można by jednak powiedzieć: Widzę miłość. Wpatruję się w nią wzrokiem duszy, na ile mnie stać. Wierzę słowom Pisma, że „Bóg jest miłością, a kto trwa w miłości, w Bogu trwa" (l J 4,16). A jednak — widząc miłość — nie dostrzegam w niej Trójcy Świętej — Owszem, widzisz Trójcę, widząc Miłość. (De Trinit. VIII, VIII, 12).

Św. Augustyn zbliża się do misterium Trójcy także w atmosferze modlitwy i pokory. Jest doskonale świadomy, że Bóg jest zbyt wielki, abyśmy mogli Go pochwycić.

Trójcę wszechmocną któż pojąć zdoła? Każdy o Niej mówi — ale czy naprawdę o Niej? Niewiele jest takich dusz, które — mówiąc o Niej — wiedzą, co mówią. Spierają się i walczą, a przecież tylko w pokoju można Ją zobaczyć. (...) Skoro jednak w tych trzech stanach wyśledzi wspólną podstawę i oznajmi mi to odkrycie, niech się nie ludzi, że już zrozumiał to, co przerasta wszelkie takie stany i jest niezmienne: niezmiennie istnieje, niezmiennie wie i niezmiennie chce. (... ) Któż to zdoła pojąć? Kto zdoła to wypowiedzieć? Któż się ośmieli taką rzecz rozstrzygnąć (Conf. XIII, 11,12).

Więcej nawet, w rzeczywistości to nie my zbliżamy się do Boga, ale to raczej Bóg przychodzi do nas, wychodzi nam na spotkanie. A my powinniśmy być gotowi Go przyjąć. I to właśnie pokora, wyrażona poprzez modlitwę, przygotowuje nas na to spotkanie.

Bóg Trójca, Ojciec i Syn, i Duch Święty przychodzą do nas, gdy my przychodzimy do Nich; przybywają wspomagając; przychodzimy będąc posłuszni; przybywają oświecając; przychodzimy (w Nich) się wpatrując; przybywają, aby napełnić; przychodzimy, żeby otrzymać i abyśmy Ich nie zewnętrznie, ale wewnętrznie widzieli; żeby w nas przebywali nie tymczasowo, ale wiecznie (In Joh. ev. 76,4).

Bóg objawia się nam jako misterium Trójcy, to znaczy jako tajemnica komunii pomiędzy trzema Osobami Boskimi. W tajemnicy tej Bóg w pełni daje się Synowi, a Syn Ojcu, zaś ta komunia dokonuje się w miłości Ducha Świętego. Trzy Osoby są różne, ale nigdy od siebie oddzielone; pozostają zawsze w jedności, w intymnej wzajemnej komunii. Są one jednym i jedynym Bogiem. Komunia pomiędzy Ojcem, Synem i Duchem Świętym jest tak całkowita i głęboka, że jest Jednością. Tak, wierzymy, że jest jeden Bóg, ale ten Bóg jest Trójcą.

Dla św. Augustyna najgłębszą rzeczywistością Boga jest komunia pomiędzy Osobami Boskimi. Nie myśli nigdy o Bogu samotnym, ale o komunii trzech Osób Boskich. A owa komunia jest najdoskonalszym urzeczywistnieniem miłości.

(...) Bóg jest miłością; bo Ojciec, Syn i Duch Święty są jedno (In Joh. ep. 10,5). Albowiem ten, którego Bóg posłał, głosi słowa Boga". Ten jest Bóg prawdomówny i Bóg Go wysłał; Bóg wysłał Boga. Złącz obu; jeden Bóg prawdziwy, wysłany przez Boga. Zapytaj o pojedynczych: (każdy) jest Bogiem; o obu zapytaj: (każdy) jest Bogiem. Nie każdy jest (odrębnym) Bogiem i obaj są Bogami, lecz każdy oddzielnie jest Bogiem i obaj wspólnie są Bogiem. Tak wielka jest tam miłość Ducha Świętego, tak wielki pokój jedności, iż jeśli się o pojedynczych zapytuje, otrzymasz odpowiedź: „Bóg", zapytując o Trójcę, „Bóg" otrzymasz w odpowiedzi. (...) Jeśli bowiem tu jest tak wielka miłość, iż duszę twoją i twego przyjaciela jedną duszą czyni, to jakże tam nie jest jednym Bogiem Ojciec i Syn? Niemożliwe, aby niesfałszowana wiara tak myślała. Krótko mówiąc, jak bardzo wzniosłą jest miłość, sami z tego wnioskujcie: wielu ludzi ma wiele dusz i jeśli się miłują, są jedną duszą, ale można powiedzieć o ludziach, jako o wielu duszach, bo nie ma tak wielkiej między nimi łączności. Tam zaś, o jednym Bogu możesz mówić, ale nie wolno ci mówić o dwóch lub trzech bogach. Tu masz okazane tak wielkie dostojeństwo i wzniosłości miłości, iż wyższej ponad nią być nie może (In Joh. ev. 14,9).

A zatem najbardziej intymnym byciem Boga jest Miłość. Zaś misterium Trójcy Świętej jest najdoskonalszym wypełnieniem tego, co miłość oznacza, co oznacza wyrażenie Bóg jest Miłością. Miłość wprowadza nas w tajemnicę Trójcy.

Wreszcie, dzięki pojęciu miłości, która w Piśmie Świętym jest nazwana Bogiem (l J 4,16), zaczęła się w myśli mej zarysowywać Trójca: miłującego, miłowanego i samej miłości (De Trinit. XV, III, 5).

Pismo Święte nie mówi nam nigdy o Bogu jako takim, ale o Bogu dla nas i z nami. Bóg Ojciec będzie dla nas zjawą, tworem wyobraźni, jeśli nie będziemy widzieli Go jako Ojca Jezusa, jako Ojca, który nam przebacza i który szuka nas z niestrudzoną miłością, jako Ojca, który wybrał nas, abyśmy się stali Jego dziećmi. Ojciec kocha swego Syna, a w Nim kocha nas wszystkich z całego serca. Dlatego kochać to pragnąć kogoś dla niego samego. I dla Syna, abyśmy stali się sobą, Ojciec wycofuje się, usuwa. Kochać. To chcieć, aby ktoś inny był. Bóg Ojciec pozostaje wobec nas zawsze bardzo dyskretny. Kocha ciszę. Jest to wynikiem Jego ku nam miłości. W rzeczywistości nie ma nigdy miłości bez ubóstwa, bez pokory. Bóg milknie, abyśmy mogli mówić. Bóg usuwa się, ale po to, byśmy mogli być sobą. A mimo to Ojciec nigdy się od nas nie oddala. Jest zawsze obok nas, jednak obecnością pełną dyskrecji i szacunku. Ukazuje się tylko na tyle, na ile jest to konieczne, by zaprosić nas, byśmy skierowali się ku Niemu. Zrozumieć, że Bóg jest naszym Ojcem, to wejść w najgłębszą rzeczywistość miłości. A ponieważ jesteśmy świadomi, że Bóg jest naszym Ojcem i że mówić „Bóg" to mówić dar, hojność, nasze modlitwy zaczynamy zawsze od nazwania Go Ojcem i uznania, że jesteśmy Jego dziećmi w Jego jedynym Synu, Jezusie Chrystusie.

„Ojcze Nasz". I tym imieniem pobudzamy miłość. Kto bowiem może być dla synów droższy niż ojciec? Ale i uczucie pokory, gdy ludzie mówią do Boga: „Ojcze nasz". Pewna zuchwałość w pewności proszenia, z jaką modlić się będziemy, skoro zanim jeszcze o cokolwiek poprosilibyśmy, już otrzymaliśmy największy dar, że nam pozwolono mówić: Ojcze nasz do Boga. Czegóż bowiem nie da już dzieciom proszącym, skoro wpierw dal to, że jesteśmy dziećmi? (De ser. Dmi. in monte II, 4,16).

Podobnie jest z Synem. Nie miałby On dla nas żadnego sensu, gdybyśmy nie patrzyli nań jako na Tego, który urodził się w Betlejem, mieszkał w Nazarecie, głosił nam Dobrą Nowinę, umarł na Krzyżu, zmartwychwstał i czyni z nas synów na swój obraz. Mówić „syn", to mówić przede wszystkim przyjęcie, słuchanie. Jezus w całej Ewangelii jawi się jako Syn Ojca. A Jego pierwszą postawą wobec Ojca jest słuchanie. Przyjmuje wolę Ojca do tego stopnia, że pozwala, aby w Nim zamieszkała, aby stał się z nią jednym.

Z wyjątkiem bowiem niewielu, w których natura nazbyt jest zepsuta, cały rodzaj ludzki wyznaje Boga, twórcę całego świata. W tym więc, w czym się ujawnił, to jest przez niebo i ziemią, znany był wszystkim ludom, zanim przez wiarę zostały pouczone o Chrystusie. Ażeby On, dla ich własnej szkody, nie był czczony z nieprawdziwymi bogami, Bóg był znany w Judei. To zaś, że jest Ojcem Chrystusa, przez którego gładzi grzechy świata, imię to pierwej dla wszystkich było ukryte, teraz objawił tym, których sam Ojciec dał Mu ze świata (In Joh. ev. 106,4).

Wszystko w Synu nosi charakter „bycia przyjętym". Syn oznacza niejako „być przyjętym". Syn oznacza „być kochanym". A Jezus w całej Ewangelii jawi się nam jako Syn Ojca. Zawsze odmawia przypisywania sobie swej misji, swych dzieł, swego nauczania: „Ja jednak nie przyszedłem sam od siebie" (J 7,28; 8,24), powie; „(...) Ojciec, On Mi nakazał, co mam powiedzieć i oznajmić" (J 12,49); „Ja sani z siebie nic czynić nie mogę" (J 5,30). Jezus uznaje, że jest Synem Ojca i żyje w stanie nieustannego dziękczynienia. Składać dziękczynienie, być wdzięcznym, to najwyraźniejsze okazanie miłości synowskiej. I modlitwa Jezusa jest nade wszystko modlitwą dziękczynną: „Ojcze, dziękuję Ci, żeś mnie wysłuchał" (J 11,41); „Wysławiam Cię Ojcze, Panie nieba i ziemi (...)" (Łk 10,21). Jezus uczy nas dziękczynienia, uczy nas stawać się synami, podobnie jak On jest Synem. To właśnie wdzięczność identyfikuje nas z Jezusem.

Zupełnie podobnie jest z Duchem Świętym. Jest On tym, który objawił nam miłość Ojca i Syna w dzień Pięćdziesiątnicy, który otwiera przed nami Pismo, który pozwala nam odkryć w nim życie Boga, to wreszcie On tworzy jedność Kościoła. Zatem Duch Święty objawia się nam jako Miłość. Jest On darem Ojca dla Syna i darem Syna dla Ojca.

Duch Święty — według Pisma Świętego — nie jest Duchem samego Ojca ani samego Syna, ale jest Duchem Ich obydwóch. Dlatego nasuwa się nam myśl o wspólnej miłości Ojca i Syna, którą Oni nawzajem się miłują (De Trinit. XV, XVII, 27).

Zatem miłość, która jest z Boga i jest Bogiem, w ścisłym znaczeniu jest Duchem Świętym. Przez Niego rozlana jest w sercach naszych miłość Boża, przez którą jest nam dana cała Trójca Święta. Toteż bardzo słusznie Duch Święty, będący Bogiem, jest także nazywany Darem Bożym (Dz 8,20). Przez Dar należy rozumieć właśnie miłość, która doprowadza do Boga, lecz bez której żaden inny dar do Boga nie doprowadza (De Trinit. XV, XVIII, 32).

Zaś kiedy przebywa w nas, czyni nas na swój obraz; czyni z nas dar dla Boga i dla innych; czyni nas modlitwą i komunią. Działanie Ducha Świętego objawia się w nas, jak objawiło się Apostołom w dzień Zielonych Świąt, poprzez jedność, jaka powstaje między nami. To właśnie Duch Święty tworzy Kościół. Nasza miłość jest wynikiem obecności Ducha Świętego w naszym sercu. Misterium Trójcy Świętej nie jest abstrakcyjną tajemnicą, która nie ma nic wspólnego z naszym życiem codziennym. Jest tajemnicą żywą: misterium życia Boga i naszego własnego życia. Poza tą tajemnicą nasze życie staje się niezrozumiałe. Misterium Trójcy objawia nam najgłębszy byt Boga oraz naszą własną prawdę: To, czym jesteśmy, czym powinniśmy być.

Trzeba nam przeto modlić się do Boga wraz ze św. Augustynem, aby pomógł nam poznać Go i wejść w misterium jego najbardziej wewnętrznego życia.

Modlitwa

Panie, Boże nasz, wierzymy w Ciebie, Ojca, Syna i Ducha Świętego. (...) Pragnąłem widzieć siłami umysłu to, w co uwierzyłem. Wiele dociekałem, wiele pracowałem. Panie, Boże mój, jedyna nadziejo moja, wysłuchaj mnie, abym nie uległ zmęczeniu i nie zaniechał poszukiwania Ciebie, ale bym zawsze gorliwie szukał Oblicza Twego. Ty sam daj mi siły na poszukiwanie. Tyś bowiem pozwolił, abym Cię znalazł, Tyś mi dał nadzieję, że odnajdę Cię coraz więcej. Przed Tobą jest moc i niemoc moja: moc zachowaj, niemoc ulecz. Przed Tobą jest wiedza i niewiedza moja; w bramie przez Ciebie uchylonej przyjmij mnie. U drzwi zamkniętych, kiedy pukam, otwórz mi. Niech o Tobie pamiętam, niech Ciebie zrozumiem, niech Ciebie pokocham. Wzmocnij we mnie te trzy dziedziny, aż mnie do cna odtworzysz (De Trinit. XV, XXVIII, 51).

W: J. Garcia OSA, Święty Augustyn albo głos serca, Wydawnictwo "M", Kraków 1998.