7/ Chrystus przyszedł na świat, abyśmy się mogli powtórnie narodzić

Chrystus narodził się, niech nikt nie wątpi, że się nie odrodzi w Nim (Ser. 189,3).

Musimy umieć odzyskać wrażliwość naszego serca, aby odczuć Boga tuż obok nas, aby Go słuchać. Jednak w tym oczyszczeniu serca pomaga nam sam Bóg.

Całym naszym zajęciem na tym świecie jest uzdrowienie owego oka serca, dzięki któremu widzimy Boga. To w tym celu nakazano celebrowanie świętych tajemnic, w tym celu głoszone jest Słowo Boga, ku temu celowi zwrócone są moralne przestrogi Kościoła, jak i te, które nastawione są na poprawę obyczajów (...), wreszcie w tym kierunku zmierza każde działanie boskich i świętych listów, uzdrawiających oko wewnętrzne ze wszelkiej nieczystości, która odwraca je od patrzenia na Boga (* Ser. 88,5).

Z pewnością wszystko mówi nam o Bogu, wszystko jest zaproszeniem ze strony Boga, abyśmy Go kochali. Jednak owo Słowo mówi do nas z większą siłą i jasnością w misterium Wcielenia. W misterium tym sam Bóg przychodzi do nas, puka do naszych drzwi, aby nas obudzić.

Misterium Wcielenia było tajemnicą nawrócenia św. Augustyna i powinno stać się także tajemnicą naszego własnego nawrócenia. Aż do chwili odkrycia owego misterium, Bóg był dla św. Augustyna odległym Bytem, który zamieszkiwał poza wszystkim i ponad wszystkim. A oto Bóg staje się pokorny, mały, podobny nam we wszystkim. Augustyn czuje się zawładnięty przez tę pokorę Boga tym bardziej, że dla niego pokora jest wyrazem miłości. Pokora jest dyspozycyjnością, słuchaniem, oddaniem się na służbę innych. Oto dlaczego naprawdę pokorny jest ten, kto przede wszystkim kocha:

Aby zaś w wierze tej z większą ufnością [umysł] mógł kroczyć ku prawdzie, sama Prawda, Bóg i Syn Boży, przyjąwszy na się człowieczeństwo bez zniszczenia swojej boskości, ustalił i utwierdził tęże wiarę (De civ. Dei XI, II).

Jednak jeśli Bóg przychodzi do nas, to po to, aby nas do siebie przyprowadzić; On staje się naszą drogą, mlekiem dla dzieci, którymi jesteśmy. Bóg poprzez misterium Wcielenia objawia nam drogę, która prowadzi do Niego.

Myślałem o tym, skąd powinienem nabyć mocy, która by mi umożliwiła radowanie się Tobą. Nie znajdowałem na to żadnego sposobu, dopóki nie wyciągnąłem rąk ku Pośrednikowi między Bogiem a Ludźmi, człowiekowi Jezusowi Chrystusowi, który jest wzniesionym ponad wszystko Bogiem błogosławionym na wieki. Woła On: „Jam droga, prawda i żywot". On to złączył z naszym ciałem ten pokarm, jakiego ja jeszcze nie byłem zdolny pożywać. Słowo po to stało się Ciałem, aby Mądrość Twoja, przez którą świat stworzyłeś, mogła się stać mlekiem karmiącym nasze dziecięctwo (Conf. VII, 18,24).

Misterium Wcielenia jest tajemnicą, do której Augustyn powraca przez całe życie: to tajemnica, która objawia nam prawdziwą rzeczywistość Boga.

Wcielenie Chrystusa jest ze strony Boga przejawem woli dzielenia naszej egzystencji, ażeby pomóc nam powrócić do Niego. Poprzez swe Wcielenie Bóg pochyla się nad nami i wyciąga do nas rękę, aby nas podnieść. Jedynie owa inicjatywa miłości ze strony Boga pozwala wyjaśnić, dlaczego Jedyny Syn, Słowo Boże, stał się człowiekiem.

Łatwiej wstaniesz, jeśli cię podniesie, ponieważ nie upada. Zstąpił bowiem ku tobie Ten, który nie upada. Ty upadłeś, On zstąpił, wyciągnął ku tobie rękę. O własnych siłach nie potrafisz wstać, pochwyć dłoń zstępującego, żeby mocny cię podniósł (En. in ps. 95,7).

Tak naprawdę możemy iść ku Bogu jedynie posuwając się drogą, którą Bóg sam obrał, aby przyjść do nas.

Jeśli prawdy szukasz, trzymaj się drogi, bo droga jest zarazem prawdą. Ona jest tym, dokąd idziesz; ona jest tym, skąd idziesz (...); przez Chrystusa przybywasz do Chrystusa. Jak to przez Chrystusa do Chrystusa? Przez Chrystusa człowieka do Chrystusa Boga; przez Słowo, które ciałem się stało, do Słowa, które od początku było Bogiem u Boga (...) (In Joh. ev. 13,4).

Misterium Wcielenia objawia nam przede wszystkim dar, jaki Bóg nam ofiaruje: On sam nam się oddaje. Chce uczynić nas swymi dziećmi, swymi synami na obraz Jezusa, swego Jedynego Syna. Bóg rodzi się, abyśmy się mogli narodzić dla Niego. Narodzenie Chrystusa jest wezwaniem do powtórnych narodzin dla Boga.

Jezus został dany w misterium Wcielenia, aby twarz Boga oświeciła naszą własną twarz. Ale narodzenie Jezusa jest czymś znacznie więcej niż faktem historycznym. Jest przede wszystkim obecnością Boga wśród nas; co więcej, daje nam wszystkie warunki, których potrzebujemy, aby poznać obecność Boga w naszym życiu. Bóg chce się narodzić, chce mieszkać w naszym życiu, zaś warunki narodzenia Jezusa są takie same, jak warunki narodzenia Boga w naszym sercu. Oto dlaczego tak ważna jest znajomość okoliczności, jakie towarzyszyły narodzinom Jezusa: one wciąż wypełniają się w naszym życiu.

Zaiste „Prawda wyrosła z ziemi", ponieważ Chrystus narodził się z dziewicy, a „sprawiedliwość spojrzała z nieba", aby przez sprawiedliwość ludzie upamiętali się, którzy bez sprawiedliwości dopuścili się głupoty. Błądzimy jako śmiertelni, obciążeni jesteśmy grzechami, winy nasze dźwigamy. Każdy człowiek, kiedy rodzi, w nieszczęściu poczyna. Nie pytaj proroka, zapytaj rodzącego, zobacz płaczącego. Gdy taki jest na ziemi gniew Boży, jakie jest jego dostojeństwo? „Prawda wyrosła z ziemi". Stworzył wszystko, został stworzony wśród wszystkiego. Uczynił dzień, przyszedł na dzień. Chrystus Pan na wieki bez początku u Ojca, ma dzień narodzenia. Na początku Słowo zrodziło się, abyśmy odrodzili się. Jeśli nie miałoby ono człowieczego urodzenia, nie doprowadziłoby nas do odrodzenia w Bogu. Chrystus narodził się, niech nikt nie wątpi, że się nie odrodzi w Nim (Ser. 189,3).

Jezus rodzi się przede wszystkim w środku nocy. Noc posiada znaczenie ciemności, a tym samym braku orientacji. Pośrodku nocy czujemy się zagubieni, nie wiemy, dokąd skierować nasze kroki. Noc jest wyrazem grzechu. Noc pełna jest niebezpieczeństw i ogarnia nas strach. Nie jesteśmy siebie pewni. W takim momencie, wśród nocy, możemy się zatrzymać, bo boimy się zaangażować. Szukamy schronienia, groty, czy to w przeszłości, czy w naszych myślach i aby usprawiedliwić nasze zachowanie, zaczynamy marzyć.

Bóg stworzył nas dla siebie, jesteśmy nakierowani na Niego i nasz spoczynek znajduje się jedynie w Nim. Tymczasem możemy skierować nasze życie ku rzeczom, ku rzeczywistościom tego świata i poszukiwać w nich spoczynku i wsparcia. Ale w tej chwili wszystko staje się dla nas ciemnością, nocą. Duch, który nie kieruje się ku Bogu, skazuje się na błąd. Staje się niezdolny do prawdy. To duch zagubiony.

Takie życie nie zasługuje na miano życia! Nazwijmy je raczej cieniem życia. I przypomina wam to uciekającego Adama, który obraziwszy Boga swym grzechem, stara się unikać twarzy swego Pana, ukrywając się pod liśćmi rzucającymi cień na nasze schronienia; powiedziano rzeczywiście, ów niewolnik, „który ucieka przed swym panem i który szuka cienia" (* Ser. 351,3).

Taki jest sens nocy. Jezus rodzi się właśnie wśród nocy, wśród ciemności.

Wedle słowa św. Pawia: „Ten, który rozkazał ciemnościom, by zajaśniały światłem", owo światło, które jaśnieje wśród ciemności, jest symbolizowane przez Pana w Jego narodzeniu pośród nocy. Światłem, które rozbłyska w ciemnościach jest Chrystus nowonarodzony (*Ser. 223, D. 2).

Chrystus jest światłem wśród nocy za sprawą swej pokory: jak pycha zaciemnia nasze serce, tak pokora je rozjaśnia.

Chrystus narodził się pośród naszej nocy, aby nas oświecić: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności (...)" (J 8,12). Każdy z nas winien umieć kierować swym życiem według owego światła Jezusa, według Jego gwiazdy. Jezus w Betlejem ofiarowuje nam nowe narodziny.

Na początku było Słowo i Słowo było u Boga; wszystko przez nie się dokonało; i oto Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami. Posłuchajcie, jak to się stało. Oczywiście tym, którzy wierzą w Jego imię, dało moc, by stali się synami Bożymi; a ci, którym dało moc, aby się stali synami Bożymi, nie powinni sądzić, że niemożliwe jest stać się synami Boga. Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami. Nie myślcie, że to dla was zbyt wiele, abyście się stali synami Bożymi: dla was Ten, który był Synem Bożym, stał się Synem Człowieczym. Czyż On, który był czymś więcej i stał się czymś mniej, nie może sprawić, abyśmy stali się czymś więcej, my, którzy znaczyliśmy niewiele? On zstąpił do nas, czy nie możemy wznieść się ku Niemu? (* Ser. 119,5).
Drugą cechą narodzin Jezusa jest samotność. Św. Łukasz powie nam: „Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie" (Łk 2,6-7).

Zatem najbardziej radykalną i najbardziej głęboką prawdą jest ta, iż tam, gdzie było miejsce dla wszystkich, nie było miejsca dla Jezusa. I Jezus rodzi się sam, poza miastem, podobnie jak umrze na krzyżu, samotny, poza murami Jerozolimy.

Jesteśmy bez przerwy zarażeni "ja" wyrażającym pragnienie posiadania: chcemy być wyjątkowi, jedyni na świecie, nie zostawiając miejsca dla innych. Żyjemy zamknięci w sobie samych. Z naszego życia czynimy dobrze ufortyfikowaną cytadelę. Jak życie Boże jednoczy, gdyż jest ono komunią, komunikowaniem, tak grzech, wszelki grzech, oddala nas wzajemnie od siebie. Od tej chwili wchodzimy w świat bez dzielenia się, w świat zamknięty w sobie samym, gdzie panuje najbardziej całkowita samotność. I to właśnie w tym świecie bez dzielenia się, bez komunii, rodzi się Chrystus. Rodzi się poza miastem, w samotności zrujnowanej stajni, bez drzwi i okien. Samotność to oczywiście materialna, ale przede wszystkim duchowa. W pośrodku zamkniętego indywidualizmu, Jezus sprawia, że rodzi się komunia. Chrystus przychodzi, aby nas zjednoczyć, zgromadzić wokół Siebie, gdyż prawdziwa komunia dokonuje się zawsze w Nim; polega ona na „posiadaniu jednego serca i jednej duszy w Bogu" (Reg. 1,1).

Do Jezusa przychodzą tak pasterze, jak magowie. Gromadzi On wokół siebie wszystkich ludzi i wszystkie ludy.

Wołajmy głośno: „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli". I te słowa boskie i te pochwały Boga, tę radość aniołów, rozpatrzmy z wielką uwagą. Zastanówmy się nad tym z wiarą, z nadzieją, i z miłością. Albowiem gdy w ten sposób będziemy wierzyć, spodziewać się i pragnąć, będziemy chwałą na wysokościach Bogu, kiedy wraz ze zmartwychwstaniem ciała uniesieni duchem wyjdziemy naprzeciw Chrystusa w niebiosach; jeśli w ten sposób na ziemi żyjemy, idziemy za pokojem z dobrą wolą (Ser. 193,1) Przeczytaliśmy, że aniołowie zstąpili z nieba, aby ogłosić Jezusa Chrystusa pasterzom izraelskim; zaś aby sprowadzić Mędrców z krańców Wschodu do kołyski Zbawiciela, ukazała się gwiazda rzucająca żywy blask na niebie. Czy idzie o Żydów uprzedzonych przez aniołów, czy też o Pogan prowadzonych przez roziskrzoną gwiazdę, prawdą jest, iż „niebiosa opowiadały chwałę Boga"; i to poprzez owe pierwociny wiary ludów w narodziny Zbawiciela objawił się „nasz kamień węgielny". Uwierzyli i wkrótce zaczęli głosić Jezusa Chrystusa. Powiadomieni głosem aniołów, pasterze uwierzyli; Mędrcy również adorowali, ci, którzy przybyli z tak odległych krajów. Ze swej strony Jezus Chrystus, który przyszedł „ogłosić pokój tym, którzy byli daleko i tym, którzy byli blisko", przyjął, w pokoju, każdy z owych ludów; albowiem „On sam jest naszym pokojem, oddalonych od siebie zjednoczywszy w jedno" (* Ser. 199,1).

Jezus, przez swe narodzenie, zechciał być towarzyszem naszych samotności. Gwiazda Jezusa błyszczy pośród ciemności, aby ukazać nam innych i otworzyć nas na komunię. Oto dlaczego, po Jego narodzeniu, aniołowie z nieba tworzą wspólnotę z ludźmi; pasterze wyruszają ku Jezusowi, a bardziej jeszcze ku innym, aby ogłosić im dobrą nowinę: „Gdy je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym, Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali" (Łk 2,17-18). Pasterze stają się pierwszymi misjonarzami Jezusa. Wypełniają śpiew aniołów: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania" (Łk 2,14).

Modlitwa

Niech usta moje wypowiedzą chwałę Boga. Tego Boga, przez którego wszystko zostało uczynione, i który pojawił się wśród wszystkiego i objawił Ojca, stworzył matkę, Syn Boży z Ojca bez matki, Syn człowieczy z matki bez Ojca. Wielki dzień Aniołów, mały dzień w dniu ludzkim. Słowo było Bogiem przed wszystkimi czasy, Słowo stało się ciałem w stosownym czasie. Sprawca słońca — uczyniony pod słońcem. Ten, który jako zrodzony z łona Ojca rządzi wszystkimi wiekami, jako zrodzony z żywota matki uświęcił dzień dzisiejszy. Tam pozostał, tu przyszedł. Stworzyciel nieba i ziemi, pod niebem urodził się na ziemi. Niewypowiedzianie mądry — mądre dziecię. Wypełniający świat — leży w żłobie. Władca gwiazd — ssie piersi. Tak wielkim w postaci Boga, tak małym w postaci sługi. Wielkość nie została umniejszona małością, ani małość przytłoczona wielkością. (...) Kiedy przyjął na siebie słabe ciało, został przyjęty, a nie zamknięty w żywocie Dziewicy. Aniołom został odebrany pokarm mądrości, abyśmy mogli zakosztować, jak słodki jest Pan (Ser. 187,1).

W: J. Garcia OSA, Święty Augustyn albo głos serca, Wydawnictwo "M", Kraków 1998.