15/ Nadzieja, spragniona miłość

Nie w czymś innym poza Panem Bogiem twoim pokładaj nadzieję, ale sam Pan niechaj będzie twoją nadzieją (En. in ps. 39,7).

Dzisiaj, bardziej może niż kiedykolwiek, potrzebujemy medytacji o nadziei, ponieważ naprawdę naszemu życiu trzeba dodać ufności. Jeśli wsłuchamy się w krzyk naszego świata, usłyszymy wiele cierpienia. Ludzie mają dziś zranione serce, a w obliczu tych faktów czujemy się tak bezsilni, że ramiona nasze opadają i zdarza się nam myśleć tak: „Po co w ogóle robić cokolwiek!" Choroba, na którą cierpią dzisiejsi ludzie, to rozpacz. Jesteśmy przekonani, że stajemy wobec fatum i dlatego nie możemy nic zdziałać. Nasz czas jest czasem depresji.

I oto w pośrodku rozpaczy, która trawi serce, Pan stuka do naszych drzwi, aby powiedzieć nam: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem" (por. J 11,25). Jezus zaprasza nas do przeżycia na nowo misterium Paschy, do porzucenia naszych obaw, zabezpieczeń i do stawienia czoła losowi. Duch Święty nie jest duchem nieśmiałości, ale duchem siły (2 Tm 1,7) i to On wypełnia nasze serce nadzieją i życiem, pod warunkiem, że całą naszą nadzieję złożymy w Nim. Tylko On może w naszym sercu rozbudzić nadzieję.

„Wyczekuj Pana". Nie czekasz na oszusta, nie na takiego, kto mógłby zawieść, nie na tego, kto nie ma nic do dania. Wszechmocny przyrzekł, pewny obiecał, prawdomówny zapewnił: „Wyczekuj Pana, mężnie postępuj". Nie trać cierpliwości, żebyś nie został zaliczony do tych, o których powiedziano: „Biada tym, którzy stracili cierpliwość". „Wyczekuj Pana", powiedziano do nas wszystkich i jednemu człowiekowi powiedziano. (...) Oczekując Pana będziesz Go posiadał, będziesz miał Tego, na którego wyczekujesz (En. in ps. 26, II, 23).

Nadzieja jest siłą, która jest ukryta w najtajniejszych rejonach serca. Jest ona źródłem życia. Człowiek, który nie ma już nadziei, przestaje żyć. Niebezpieczeństwo, które czyha na nadzieję, to śmierć pragnienia. W takiej chwili nie mamy już ochoty iść dalej, zatrzymujemy się i spoglądamy w tył.

Nadzieja to marsz razem z Jezusem. Jesteśmy w drodze i Jezus nie przestaje nam powtarzać: „Wstań, chodź za mną". Jezus prosi, abyśmy szli wraz z Nim. On zawsze budzi nadzieję. Trzeba przeto pozwolić Mu, aby był naszym przewodnikiem, gdyż to pozwoli nam żyć w nadziei.

Na naszej drodze napotykamy oczywiście sporo trudności. Idziemy przez życie tak, jak statek, który płynie po morzu. Zdarzają się tam często sztormy, a fale uderzają weń z impetem. W naszym życiu przechodzimy burze serca, niechcianą samotność, następujące po sobie zdrady, mnożące się niepowodzenia. Przeżywamy okresy zniechęcenia. Ryzykujemy utratę wszelkiej nadziei, a bez niej życie staje się niemożliwe.

W naszej pielgrzymce potrzeba nam nadziei, ona jest naszą pociechą w drodze. Kiedy marsz ciąży podróżnemu, znosi on całe zmęczenie, ponieważ ma nadzieję, że pewnego dnia ukończy swą podróż. Zabierzcie mu nadzieję na dojście do celu, a złamiecie w nim siłę do maszerowania (* Ser. 158,8).

Jednak w pośród naszych trudności i samotności jest zawsze bardzo bliski nam Chrystus. Trzeba nam tylko umieć obudzić nasze zaufanie do Niego.

"Łódź na jeziorze była w niebezpieczeństwie, a Jezus spał". Płyniemy bowiem niczym przez jezioro i nie brak burz oraz wiatru. Codzienne pokusy tego świata nieomal zalewają naszą łódkę. Tak się dzieje nie dla czego innego, jak tylko dlatego, że Jezus śpi. Gdyby w Tobie Jezus nie spał, nie cierpiałbyś takich pokus, ale byłby w tobie wewnętrzny spokój, bo Jezus razem z tobą czuwałby. Cóż to: Jezus śpi? Twoja wiara, którą masz od Jezusa zasnęta. Powstają burze na tym jeziorze (...). Jezus śpi, to znaczy, że wiara twoja, którą masz od Jezusa, zdrzemnęła się w twoim sercu. Co robisz, by się ocknąć? Zbudź Jezusa i powiedz: „Mistrzu, giniemy". Przerażają cię niepewności jeziora. (...) Odwróć się więc tyłem od tego, co opada, a twarzą ku temu, co trwa (En. in ps. 25, II, 4).

Jezus rzuca w nasze serca zasiew nadziei, ponieważ nadzieja jest darem, który otrzymujemy. Nie można samemu dać sobie nadziei; dostajemy ją od Boga. Nadzieja jest ziarnem, które zaczyna wzrastać, aby przynieść owoce. Nadzieja nie oznacza poszukiwań dla samego szukania ani marszu, który nie prowadzi donikąd. Nadzieja jest zawsze oczekiwaniem na kogoś lub na coś.

Jednakże nadzieja, podobnie jak ziarno rzucone w ziemię, musi by przyjęta i to dobrze przyjęta w naszym sercu, aby zapuściła w nim korzenie. Powinniśmy także dbać o nią, ponieważ istnieje niebezpieczeństwo, że zostanie zagłuszona. Nadzieja jest małym płomykiem, który wymaga sporo uwagi.

"Jego lampa bez przerwy świeci wśród nocy". „Nie zapala się światła i nie stawia pod korcem". Ty zapalasz moją lampę, Panie. Nasza lampa to nadzieja. W jej świetle pracuje każdy człowiek: wszystko, co czyni dobrego, czyni prowadzony przez nadzieję. Lampa ta świeci przez całą noc. Jeśli spodziewamy się tego, czego nie widzimy, to znaczy, że w nas trwa jeszcze noc. Jeśli nie widzimy lub, co więcej, nie oczekujemy już na nic, dla nas naprawdę panuje noc, a nasza lampa wygasła. Czy jest coś bardziej nieszczęsnego, niż ciemności? Przeto aby nie zniechęcać się pośrodku nocy i aby czekać cierpliwie na to, czego się spodziewamy nie widząc, niech nasza lampa będzie zapalona przez całą noc. Bóg, który co dzień udziela nam swego Słowa, nie przestaje napełniać naszej lampy oliwą, aby nie zgasła (* Ser. 37,11).

Fundamentem nadziei jest miłość, ponieważ nadzieja jest czymś więcej niż oczekiwaniem na coś, jest przede wszystkim oczekiwaniem na kogoś. Nadzieja jest poszukiwaniem spotkania, Tam, gdzie brakuje miłości, niemożliwa jest nadzieja. Bóg kocha nas i bezustannie zaprasza nas, abyśmy zbliżali się do Niego, abyśmy się z Nim spotykali.

A posłuchajcie, co rzekła Miłość ustami Mądrości: „Synu, daj mi serce swoje". „Daj mi", powiedziała nam. A co? „Synu, daj mi serce". Gdy to serce zależało od ciebie i nie należało do ciebie, wszystko szło źle. Dałeś się uwieść próżnościom, miłości zgubnej i dręczącej. Zabierz je stamtąd. Ale gdzie je zaniesiesz? Gdzie je złożysz? „Daj mi serce", mówi Mądrość. Gdy
będzie we mnie, nie utracisz go. Patrz teraz, czy Ten, który rzekł: „Będziesz miłował Pana Boga twego ze wszystkiego serca twego i ze wszystkiej myśli twojej", czy zgadza się On zostawić wam choćby to, czym byście mogli kochać samych siebie? Cóż ci pozostaje z twej duszy? Co ci zostaje z twej myśli? „Ze wszystkiego serca" — mówi Bóg. Ten, który cię stworzył, wymaga od ciebie całego ciebie (Ser. 34,7).

Jednak by nadzieja wytrysnęła w naszym sercu, nie wystarczy to, iż Bóg nas kocha, iż Bóg ofiaruje nam swoją miłość. Trzeba nam także umieć przyjmować ową Bożą miłość.

Nadzieja jest przeto poszukiwaniem, jednak nie poszukiwaniem w próżni czy poszukiwaniem dla samego szukania. W nadziei poszukujemy Boga. Żywić nadzieję oznacza dla nas utożsamiać się z Jezusem. Zatem życie, tak jak misja Jezusa, jest tylko zasiewem, który wzrasta co dnia, aż osiągnie swą pełnię.

„Ojcze, chcę, aby i ci, których mi dałeś, byli ze mną". Do wielkiej nadziei wznosi nas Pan Jezus, nad którą żadnej większej być nie może. Słuchajcie i radujcie się w nadziei, dla której tego życia nie należy miłować, ale je znosić, abyście mogli być w jego udręce cierpliwi. Słuchajcie — mówią — i rozważcie, do czego nasza nadzieja ma być wzniesiona. Jezus Chrystus mówi. Syn Boga jednorodzony, współwieczny i równy Ojcu mówi. Ten, który ze względu na nas stał się człowiekiem, ale nie stał się kłamcą, jak każdy człowiek, mówi. Droga, życie, prawda mówi. Ten, który świat zwyciężył, mówi o tych, dla których świat zwyciężył. Słuchajcie, wierzcie, spodziewajcie się, pragnijcie, bo mówi: „Ojcze, chcę, aby Ci, których mi dałeś, byli tam, gdzie ja jestem i byli ze mną". (...) A nie może być to niespełnione, bo wszechmocnemu Ojcu, jako swą wolę, oświadczył wszechmocny Syn (In Joh. ev. 111,1).

Brak nadziei, zniechęcenie w naszym życiu, mają swe korzenie w zapomnieniu o Jezusie. Zawsze istnieje ryzyko, że utracimy Jezusa z oczu. W takiej sytuacji nasze nadzieje umieszczamy w różnorodnych idolach, których sobie stwarzamy. Nasi idole są jak bóstwa kananejskie w wypadku ludu Izraela. Ale Izrael, dzięki prorokom, odnajdował następnie swą nadzieję. Dzisiaj, być może bardziej niż kiedykolwiek, powinniśmy przeanalizować nasze nadzieje: czego oczekujemy?, kogo oczekujemy? Nie powinniśmy nigdy zapominać, że nasza nadzieja nie rodzi się w naszym sercu, ale w sercu Boga i Bóg nadal mówi do nas: „(...) kto we Mnie pokłada nadzieję, wstydu nie dozna" (Iz 49,23).

Nadzieja jest naprawdę nadzieją na tyle, na ile jest żywa, to znaczy twórcza. A nasza nadzieja będzie żywa, jeśli nasza miłość Boga jest prawdziwa. Miłość ożywia serce. Nadzieja sprawia, że Bóg rodzi się w naszym sercu.

Modlitwa

Panie Boże, obdarz nas pokojem. Wszystko bowiem, co mamy, Twoim jest darem. Obdarz nas pokojem uciszenia, pokojem szabatu, pokojem bez zmierzchu. Bo cały ten ziemski ład tak piękny, wszystkie te rzeczy bardzo dobre — gdy dojdą do kresu przeznaczonego dla nich istnienia — przeminą. Zaświtał niegdyś dla nich poranek, zapadnie nad nimi zmierzch. Ale dzień siódmy nie zna zmierzchu. Słońce nad tym dniem nie zachodzi. Uświęciłeś ten dzień, aby wiecznie trwał. Chociaż Twoje działania nie przerwało Twego spoczynku, jednak kiedy dokonałeś wszystkich dzieł i ujrzałeś, że są one bardzo dobre — siódmego dnia odpocząłeś. Odczytujemy to w Twojej Księdze jako zapowiedź, że i my po naszych dziełach (przez to bardzo dobrych, że Ty nam dałeś łaskę, do ich wypełnienia) w szabacie życia wiecznego odpoczniemy w Tobie. Wtedy tak odpoczniesz w nas, jak teraz w nas działasz. Spoczynek, jakiego zaznamy, będzie od Ciebie, jak teraz wszystko, co robimy, to są Twoje czyny poprzez nas. (...) dzięki darowi Twojej łaski niektóre nasze dzieła są dobre. Lecz nie są wieczne. Ufamy, że po nich znajdziemy spoczynek, jeżeli nas dopuścisz do wielkiej świętości obecności Twojej. A Ty jesteś samym Dobrem, nie potrzebującym żadnego innego dobra, i trwasz zawsze spokojny, bo sam jesteś swoim własnym spoczynkiem. Któryż człowiek może pomóc drugiemu człowiekowi w zrozumieniu tej prawdy? (...) Ciebie trzeba o to prosić, w Tobie szukać, do Twoich wrót kołatać. Dopiero wtedy otrzymamy, wtedy znajdziemy, wtedy wrota się przed nami otworzą (Conf. XIII, 35,50-38,53).

W: J. Garcia OSA, Święty Augustyn albo głos serca, Wydawnictwo "M", Kraków 1998.