Myśli św. Augustyna - sierpień

1/ Kto nie jest zraniony miłością, nigdy nie osiągnie prawdziwego zdrowia.

2/ Władca nasz woła: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście” (Mt 11, 28). Nie zdołacie przyjąć, jeśli nie porzucicie przeklętego trudu, jaki nakazują wam wasze pożądliwości.

3/ Jeśli miłujemy Boże przykazania ponad złoto i drogie kamienie, wszelka ziemska nagroda za ich zachowanie traci wartość. I żadnych innych dóbr ludzkich nie da się porównać z tymi dobrami, dzięki którym człowiek staje się dobry.

4/ Różnicę między miłością nakazaną przez Chrystusa a wszelką miłością świecką wskazują te słowa: „tak jak Ja was umiłowałem”. On zaś umiłował nas w ten sposób, że Boga w nas umiłował. Nie jakobyśmy Go mieli, lecz abyśmy Go mieli.

5/ Miłość w Chrystusie nas odnawia i czyni nas ludźmi nowymi, dziedzicami Nowego Testamentu, śpiewającymi pieśń nową.

6/ Miłość zabija to, czym byliśmy, abyśmy się stali tym, czym nie byliśmy. Miłość sprawia w nas swojego rodzaju śmierć. Umarł na nią ten, który mówić: „Świat został dla mnie ukrzyżowany, a ja dla świata” (Ga 6, 14). Umarli w ten sposób ci, o których powiedziano: „Umarliście bowiem i życie wasze ukryte jest wraz z Chrystusem w Bogu” (Kol 3, 3).

7/ Kochając Boga, już Go posiadasz.

8/ Tego, co się kocha w brudnym pożądaniu, często się nie posiada.

9/ Czy tym samym jest kochać złoto i mieć złoto? Wielu kocha, a nie ma. Czy tym samym jest kochać zaszczyty i ich dostępować? Wielu, co ich nie ma, pali się do ich posiadania. Szukają ich i często śmierć wcześniej po nich przyjdzie niż je znajdą.

10/ Bóg odwołuje się do naszej interesowności, woła: Miłujcie Mnie, a będziecie Mnie mieli, bo nawet nie moglibyście Mnie kochać, gdybyście Mnie już nie mieli.

11/ Pierwsze narodziny dokonują się z mężczyzny i kobiety, drugie – z Boga i Kościoła.

12/ Czy ty tego nie rozumiesz, że przez chrzest dokonało się odpuszczenie wszystkich grzechów, ale trwa w ochrzczonych jakby wojna domowa wewnętrznych wad? Nie są to takie wady, żeby trzeba je było nazwać grzechami. Pożądliwość bowiem nie prowadzi ducha do czynów niegodziwych i nie poczyna ani nie rodzi grzechu.

13/ Jednakże wady te nie są poza nami i trzeba się starać je zwyciężyć, kiedy w tej walce trudzimy się z korzyścią dla siebie. Te namiętności, te wady, one są nasze. Trzeba je okiełznać, ograniczać, uzdrawiać. Ale nawet kiedy już idzie ku wyzdrowieniu, są one niebezpieczne. Jeśli postępujemy ku temu, co lepsze, one coraz bardziej ulegają unicestwieniu; dopóki jednak żyjemy, zawsze będą. Giną kiedy pobożna dusza odchodzi z tego świata, a w zmartwychwstałym ciele już się nie pojawią.

14/ Jedno i drugie jest w człowieku dobre, i duch jest dobry, i ciało jest dobre. Człowiek z obu się składa, jedno ma w nim panować, drugie służyć.

15/ Chrzest zmywa wszystkie grzechy, zupełnie wszystkie: popełnione myślą, mową i uczynkiem, zarówno pierworodne, jak późniejsze, których dopuściliśmy się zarówno w niewiedzy, jak świadomie. Ale nie usuwa chrzest słabości, które człowiek odrodzony sprzeciwia się, ilekroć toczy dobry bój, na którą zaś się zgadza, ilekroć dopuszcza się występku.

16/ Ktoś przyjął chrzest, odpuszczone mu zostały wszystkie grzechy, np. pijaństwa, ale pozostał nałóg. Zatem musi z nim walczyć. Musi uważać, czuwać, walczyć, aby się nigdy nie upić.

17/ Przejście ludu Bożego przez Morze Czerwone zapowiadało nasz chrzest. Pod przewodem Pana naszego Jezusa Chrystusa, którego wówczas symbolizował Mojżesz, zostaliśmy przez chrzest wyzwoleni z niewoli diabła i jego aniołów, którzy niczym faraon i Egipcjanie uciskali nas, abyśmy grzesząc przeciwko glinie naszego ciała, wypalali z niej dla nich cegły.

18/ Wszystkie nasze grzechy zostały pogrążone w Morzu Czerwonym, gdyż przez chrzest zostaliśmy współpogrzebani w śmierci Tego, który za nas został ubiczowany, zhańbiony i zabity.

19/ Trzeba się wyzuć ze starego człowieka, kiedy przez chrzest przywdziewa się nowe życie. Komu zaś pomoże pokuta za czyny śmierci, jeżeli nadal trwać będzie w cudzołóstwie i w innych zbrodniach, którymi otacza się miłość tego świata?

20/ Sakrament chrztu niewątpliwie nie jest przywiązany do Wielkanocy. Wolno go przyjąć każdego dnia, Wielkanoc zaś godzi się obchodzić tylko w jeden i określony dzień w roku. Chrzest bowiem jest darem ku odnowie życia, Wielkanoc zaś obchodzi się jako wspomnienie świętego wydarzenia.

21/ Słowo Boże to jest nasz chleb codzienny, ale nie dla żołądka, tylko dla duszy.

22/ Naszym codziennym pokarmem na tej ziemi jest Słowo Boże, które w kościołach jest rozdawane codziennie, nagrodą naszą o trudach jest życie wieczne.

23/ Modląc się: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”, prosimy Ojca o rzeczy potrzebne dla naszego ciała, chleb bowiem symbolizuje to wszystko, co jest nam niezbędne.

24/ Na ołtarzu widzicie Chleb i Kielich. Otóż oczy wasze temu się sprzeciwiają, ale żąda tego wasza wiara: Chleb jest Ciałem Chrystusa, w kielichu jest Krew Chrystusa. Dlatego zaś, bracia, nazywa się to sakramentem, bo co innego widzimy, a co innego przyjmujemy. To, co widzimy, ma postać cielesną; to, co przyjmujemy, owocuje duchowo.

25/ Pan nasz Jezusa Chrystus chciał zostawić nam zbawienie w swoim Ciele i Krwi. Dlaczego zaś każe nam spożywać swoje Ciało i Krew? Bo jest pokorny. Gdyby nie był pokorny, nie moglibyśmy Go spożywać ani pić.

26/ Napisano w Psalmie: „Dałeś im Chleb z nieba, Chleb aniołów spożywał człowiek” (77, 24n). Któż jest bym Chlebem z nieba, jeśli nie Chrystus? Aby człowiek mógł spożywać Chleb aniołów, Pan aniołów stał się człowiekiem. Gdyby to się nie stało, nie mielibyśmy Jego ciała, nie spożywalibyśmy Chleba z ołtarza.

27/ Pan własnymi rękami uświęcił Wieczerzę i dał uczniom, ale nas na tamtym posiłku nie było. A jednak tę samą Wieczerzę spożywamy w wierze codziennie. I nie sądźcie, że byłoby czymś wielkim być obecnym bez wiary na tej Wieczerzy, którą On własnymi rękami podawał: lepiej później spożywać w wierze niż wówczas w sposób wiarołomny. Pawła, który uwierzył, wówczas nie było; był natomiast Judasz, który zdradził.

28/ Ten Chleb, który widzicie na ołtarzu, uświęcony Słowem Bożym, jest Ciałem Chrystusa. Ten Kielich, a raczej to, co jest w kielichu, uświęcone Słowem Bożym, to Krew Chrystusa. W ten sposób Chrystus Pan chciał nam dać Ciało i Krew swoją, która wylał za nas na odpuszczenie grzechów.

29/ Uroczysty kondukt, tłumy żałobne, bogate obrzędy pogrzebowe, wspaniałe pomniki przynoszą jakąś pociechę żywym, ale zmarłym nie pomagają.

30/ Niewątpliwie pomagają zmarłym modlitwy świętego Kościoła i zbawcza ofiara i jałmużny, jakie są składane za ich dusze: aby Pan postąpił z nimi bardziej miłosiernie, niż zasługują na to ich grzechy.

31/ Męczennicy nie są dla nas bogami. Wiemy bowiem, że jeden i ten sam Bóg jest Bogiem naszym i Bogiem męczenników.

W: MYŚLI ŚW. AUGUSTYNA, WYBRAŁ KS. DR STANISŁAW BROSS, POZNAŃ 1930.